I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Jako specjalista zajmujący się uzależnieniami często mam do czynienia z uzależnieniami. Najczęściej jest to alkohol lub narkotyki. Kopiąc nieco głębiej, staje się jasne, że ta zależność jest wtórna. Jej przyczyną była zależność emocjonalna od jakiejś znaczącej osoby. Wiele osób od razu myśli o ukochanym partnerze, współmałżonku, rodzicu lub dziecku. Jednak coraz częściej spotykam się z niezdrowym przywiązaniem do partnerów biznesowych. Na czym polega to uzależnienie i dlaczego jest ono niebezpieczne? Niedawno musiałem współpracować z dyrektorem małej firmy budowlanej. Trzeba powiedzieć, że początkowo prośba o konsultację pochodziła od jego żony. Skarżyła się na częste napady alkoholizmu i „depresje” męża. Jak rozumiesz, pełniła rolę typowego „sozika” (współuzależnionego). Wkrótce miałam okazję porozmawiać z mężem. Nie uważał alkoholu za problem, ponieważ nie odczuwał na niego głodu. Ale przyznał się do przyczyny swojej depresji i bezsenności, z której ucieka alkoholem. - Bardzo chciałbym odnowić relacje z dalekim krewnym, partnerem biznesowym. Okazało się, że ponad sześć miesięcy temu doszło między nimi do kłótni. A ponieważ mój klient nie był niezależny w podejmowaniu decyzji, zaczęły się problemy w biznesie, a także we wszystkim innym. Miał wystarczającą wiedzę zawodową, charyzmę, władzę nad podwładnymi, wszystko... Poza prostym ludzkim udziałem, opartym na zaufaniu. Okazało się, że nasz bohater w dzieciństwie dorastał bez ojca. A partnerka była w pewnym sensie jego archetypowym prototypem. Klient dosłownie wchłaniał jego nawyki, pasje i sposób podejmowania decyzji, jak mleko matki. Dosłownie stał się cieniem tego człowieka. Chociaż w głębi duszy niesamowicie chciał być na równi z tym mężczyzną, chociaż był tylko o rok starszy od siebie. Powodem kłótni był jakiś absurdalny telefon od partnera biznesowego po pijanemu, co doprowadziło do konfliktu. Dyrektor firmy budowlanej próbował odnowić stosunki, a nawet zaprosił mnie do restauracji na wypicie „fajki pokoju” i wypalenie „fajki pokoju”…. Ale wspólnik, który jest jednocześnie krewnym, okazał się niezwykle pryncypialny, mimo że obiektywnie nie do końca miał rację. Biznes zaczął ucierpieć wraz z moim klientem, jak to często bywa. Wielomilionowe kontrakty zaczęły się zrywać, terminy się opóźniały, a klienci zaczęli pozywać. Doszło do tego, że aby móc płacić pracownikom pensje, musiałem obciążyć hipoteką moją nieruchomość. Ci z kolei, obserwując dekadencję i zamęt, zaczęli odchodzić na rzecz konkurencji. Niestabilność, wewnętrzne wsparcie, osobowość klienta, dodała choroba somatyczna. Nasiliły się przewlekłe dolegliwości, zniknął apetyt. To tu został alkoholikiem. Przepracowaliśmy wiele kwestii, a także wypracowaliśmy najskuteczniejsze modele reanimacji biznesu. „Statek i jego kapitan” zostali uratowani. Takich przypadków jest wiele. Zwłaszcza wśród tych, którzy odziedziczyli firmę od rodzica. Szkolenia „Przywództwo i asertywność” nie pomagają każdemu i nie zawsze. Ważne jest indywidualne podejście do klienta. Co Ci pomogło i jak często musiałeś radzić sobie z podobnymi sytuacjami?