I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Ale rzeczywiście w dzisiejszych realiach możemy czuć, że dosłownie toniemy w przyjaźni! Ale czy to naprawdę prawda? Sposób, w jaki nawiązujemy i utrzymujemy przyjaźnie, szybko zmienia się na naszych oczach. Zamiast komunikacji jeden na jednego wolimy pisać wiadomości na czatach, które stały się bardziej preferowanym rodzajem komunikacji nawet w porównaniu z rozmową telefoniczną. Wolimy zachować dystans, trzymać rozmówcę w przyzwoitej odległości. Lista nieznanych osób w sieciach społecznościowych, często zawierająca setki imion, nazwisk i pseudonimów, niemal całkowicie zastąpiła koncepcję „wąskiego kręgu znajomych”. A teraz, na tle tych wszystkich trendów, które wnoszą do naszego życia sieci społecznościowe, mamy podstawy sądzić, że wkraczamy w erę kryzysu samej idei przyjaźni. Dokąd to wszystko prowadzi nasze społeczeństwo? Być może do jakiegoś ciemnego i ponurego miejsca, w którym bodźce elektroniczne powoli zastępują prawdziwe radości komunikacji międzyludzkiej? Nigdzie bez „brytyjskich naukowców” Według wyników ostatnich badań socjologicznych, co trzeci mieszkaniec Wielkiej Brytanii rzeczywiście chciałby być bliżej swojego miejsca zamieszkania? rodziny, ale prawa bytu współczesnego społeczeństwa często zachęcają ich do zamieszkania dość daleko. Za problemy te zwykle przypisuje się ruchliwe życie w betonowej dżungli: badanie przeprowadzone w Londynie wykazało, że dwie piąte wszystkich respondentów odczuwa nieunikniony dystans od swoich najbliższych przyjaciół. Świadczą o tym zatłoczone bary i restauracje po pracy: mamy setki znajomych, ale mało jest osób, z którymi jesteśmy gotowi podzielić się najgłębszymi osobistymi przeżyciami. Amerykańscy socjolodzy przeprowadzili szeroko zakrojone badania wykraczające poza miejską dżunglę. Z badań opublikowanych w „American Sociological Journal” wynika, że ​​Amerykanin ma średnio tylko dwóch bliskich przyjaciół, a jedna czwarta respondentów nie ma ich wcale. Warto zwrócić uwagę na wypowiedzi innych socjologów. Hua Wong i Barry Wellman z uniwersytetów południowej Kalifornii i Toronto mówią o „panice w Stanach Zjednoczonych spowodowanej potencjalnym pogorszeniem jakości kontaktów społecznych”. Zwróć jednak uwagę na użyte słowa – „połączenia społeczne”. Ale to nie to samo, co prawdziwa, silna przyjaźń. Mniej, ale lepiej. Podczas gdy sieci społecznościowe aktywnie przejmują terytorium, jedna rzecz pozostaje niejasna, trudna do zmierzenia, ale mimo to bardzo ważna – jakość połączeń, które dzięki temu zdobywamy. w sieciach społecznościowych Rozumiemy, że mniej znaczy więcej. Do rozpoczęcia komunikacji może wystarczyć jedno kliknięcie, ale to nie wystarczy do prawdziwej przyjaźni. Nie jest łatwo znaleźć ludzi, z którymi naprawdę nadajesz na tych samych falach. Okazuje się zatem, że „zaprzyjaźnianie się” na portalach społecznościowych przyczynia się do rozwoju bardzo powierzchownych relacji. Oczywiście nikt nie jest za to winny. Dzisiejsze przyjaźnie są narażone na wiele zagrożeń, takich jak napięty harmonogram pracy i ogólna ilość zajęć związanych z różnymi codziennymi zajęciami. A to oznacza, że ​​ledwo mamy czas dla innych. Właśnie ten czas, zaśmiecony pozornie ważnymi i pilnymi sprawami, może odegrać rolę w powstaniu prawdziwej, szczerej przyjaźni. Ale takie jest współczesne życie i nie jesteśmy w stanie tego pokonać ani zmienić, więc po prostu spędzamy czas, bez żadnych zobowiązań, oczekiwań, bez napięcia. Ale to właśnie te rzeczy pomagają ci dowiedzieć się, jaką naprawdę jest osoba przed tobą. Jesteśmy całkowicie urzeczeni ideą wolności osobistej, początkowo pewnie słuszną, jednak z biegiem czasu wypaczoną, przesadzoną i doprowadzoną do absurdu, aż do szczytu narcyzmu i obojętności na to, czym żyje Twój „znajomy” z sieci społecznościowej zamieszczając selfie, Arystoteles stwierdził, że prawdziwi przyjaciele „zjadli mnóstwo soli”. A to oznacza, że ​​dzielili ze sobą wszelkie chwile życia, swoją gorycz i słodycz. „Chęć zbliżenia się pojawia się natychmiast i